wtorek, 25 sierpnia 2015

Test "kulki nieprzewidywajki" od Sklepu PiesPotrafi

Drugą zabawką otrzymaną od sklepu Pies Potrafi  (pierwszy był szarpuś) jest 

Gumowa piłka pleciona
Trixie


My ją nazwaliśmy kulka nieprzewidywajka. :) Dlaczego? Ponieważ kiedy się nią rzuca o podłoże, nigdy nie wiadomo w którą stronę się odbije i z jaką siłą. Jest to bardzo fajna cecha, gdyż pies nigdy się nie spodziewa, gdzie poleci plecionka, co gwarantuje świetną zabawę!
Ponieważ Aramis jest zakochany w piłkach, to właśnie on głównie testował zabawkę.
Przyzwyczajony, że kiedy odbijam piłkę od ziemi, ona odbija się w górę i może ją złapać, był nieco.. zaskoczony, że ta piłeczka jest nieprzewidywalna :) Na początku się zniechęcił (może pomyślał, że chcę go oszukać?) ale po chwili zrozumiał, że piłeczka po prostu taka jest i trzeba być bardzo czujnym, aby ją złapać. To się okazał strzał w dziesiątkę do trenowania kreatywności psa – Aramis na różne sposoby próbował przewidzieć, gdzie piłka się odbije i dokąd poleci.
Piłka nie jest zbyt lekka ani specjalnie ciężka; średni i duży pies na pewno się nią zainteresuje i nie połknie, a mały piesek może nie chwyci jej w całości do pyska, ale da radę swobodnie złapać ją za plecionkę.

Aqua też miała okazję pobawić się piłką – głównie ćwiczyliśmy aport, a piłeczka jest dla niej ciekawostką i atrakcyjną zabawką, którą lubi aportować.
Oczywiście testowaliśmy również jej wytrzymałość – wpadła w aramisowe zęby. I przeżyła :) Znajdą się w niej dziurki i rysy od zębów, ale dalej wygląda jak wyglądała. I dalej fruwa gdzie popadnie :)

Jest również jedna, bardzo pozytywna rzecz związana z tą piłką. Jest zrobiona z plecionej gumy, co ułatwia jej czyszczenie, właściwie to nawet nie trzeba jej czyścić – nawet z błota czy mokrej ziemi i trawy – wszystko szybciutko samo odpada. Szybko też schnie – wystarczy ją rzucić 2 razy po asfalcie czy chodniku i już jest sucha.

Ciekawostka: Piłkę można wykorzystać nieco inaczej - ponieważ ma dużo przestrzeni w środku, wystarczy do niej wepchać większe kawałki chrupek czy psich ciastek i potraktować jak kulę smakulę, bądź wysmarować pasztetami i innymi gęstszymi smarowidłami dla psów (można zmieszać z chrupkami) i podarować psu do zabawy w samotności – dzięki temu zyskujemy nieco więcej czasu dla samych siebie : )

Podsumowanie
Wrażenie ogólne: Średniej wielkości i wagi pleciona piłka z grubej kolorowej gumy. Elastyczna.
Wytrzymałość: Po kilku dniach użytkowania jako aport i gryzak nic się z nią nie stało. Można ją rozciągać, przywiązać do niej sznurek i traktować jak szarpak, odbijać od ziemi. Jedyne ślady użytkowania to dziurki i zadrapania.
Możliwe minusy: Kolor – mało np. żółtego czy czerwonego sprawia, że ciężko ją dostrzec w wyższej 
trawie.


Piłka dostępna tutaj: Kulka nieprzewidywajka
Fot: Sara Nizioł


poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Test szarpusia Best Tug Toys od PiesPotrafi

Dziś przetestujemy pierwszą zabawkę, otrzymaną od Sklepu PiesPotrafi, jest nią

Szarpuś Best Tug Toys w rozmiarze L



Pierwsze wrażenie – mocny, dobrze spleciony, wysokiej jakości i mięciutki w dotyku.
Szarpuś jest zrobiony z żółto-niebieskich polarowych pasków, a więc w kolorów, które są najlepiej identyfikowane i widoczne dla psa. Miało to pokrycie w rzeczywistości – kiedy zaczęłam wyciągać zabawki, to właśnie on przykuł największą uwagę Aquy i Aramisa. Od razu się zainteresowały i, gotowe do zabawy, czekały na okazję do szarpania.

 Bez wątpienia była to miłość od pierwszego wejrzenia :) Aqua z olbrzymią pasją i radością złapała szarpusia i zaczęła się ze mną szarpać. Ze względu na elastyczny polar i umiarkowany splot, szarpnięcia były zamortyzowane, a pies coraz bardziej pobudzony do szarpania - „przecież tak mocno szarpię, a ona nic!”. 

Aqua mogła go złapać albo za „trzon”, dzięki temu miała dobry chwyt (splot ma dużo wolnych przestrzeni wygodnych dla psa), albo za supeł, trenując stabilne trzymanie przedmiotów w pysku. Szarpuś jest świetną konkurencją dla smakołyków, za które Aqua da się pokroić, ponieważ jak tylko wydałam jej komendę „zostaw” niechętnie puściła zabawkę i była wyraźnie gotowa wykonać każdą komendę, którą jej zadam, byle tylko mieć możliwość kolejnej zabawy szarpusiem. 

Zniecierpliwiony Aramis, jak tylko wyczuł okazję, wyrwał szarpusia z zębów Aquy, urządzając pościg po całym mieszkaniu… On także widząc szarpusia podejmuje bardzo optymalną, dobrze zmotywowaną pracę ze mną. Współpraca na szarpusiu sprawia nam olbrzymią frajdę.

Zabawkę zabraliśmy na dwór i testowaliśmy, jak wytrzyma zęby 2 nakręconych owczarków. Niewątpliwie niebiesko-biały polarek był dla nich czymś tak fantastycznym, że nie odpuściły sobie zabawy i przeciągania nawet w upalny, letni dzień. Uciekający Aramis z szarpusiem wywoływał u Aquy olbrzymie emocje i potyczka o ulubioną zabawkę trwała dobre kilkadziesiąt minut bez cienia znudzenia. A szarpuś? Otrzepany z piachu, wysuszony na balkonie ze śliny, był gotowy do następnych przygód z młodzikami.

Podsumowanie
Wrażenie ogólne: Przyjemna w dotyku, elastyczna, dość długa i gruba zabawka w kolorze niebiesko-żółtym. Dobrze wykończona, giętka i rozciągliwa.
Wytrzymałość: Bez trudu wytrzymuje duże obciążenia i ciągle wraca do pierwotnego stanu. Mimo wiecznego rozciągania i intensywnego użytkowania nie robi się z niej bezużyteczna „szmatka”, odporna na psie zęby przy kontrolowanych zabawach. Nie pruje się. Po praniu czy suszeniu nie mechaci się. Aramis, który ma zdolności destrukcyjne, po półgodzinnym „sam na sam” z szarpusiem, nie dał rady go zniszczyć. Widać lekkie ślady po memłaniu, ale zabawka dalej trzyma kształt i formę.
Możliwe minusy: Szarpuś po częstej zabawie z psem może mieć brzydki zapach (ślina, bakterie itd.), natomiast wystarczy go wyprać w 30 stopniach i jest jak nowy.

Warto wspomnieć, że szarpuś wykonany jest ręcznie z ekologicznego polaru pochodzącego z recyklingu, przez osoby zagrożone wykluczeniem społecznym.

Zabawka ta miała być do zabawy na co dzień, jednak przez wzgląd na to, że psy są przy niej jak zaczarowane postanowiłam, że będzie to nowa, motywująca nagroda wyłącznie na szkolenia. Psy nie miały nic przeciwko, bowiem kiedy widzą, że biorę szarpusia do ręki są wniebowzięte i biegną, aby rozpocząć trening.


Szarpuś dostępny tutaj: Szarpuś Best Tug Toys
Fot. Sara Nizioł




poniedziałek, 26 stycznia 2015

Zlot mopsów w Poznaniu i... sympatyczna niespodzianka :)

W miniony weekend odwiedziliśmy znajomych w Poznaniu i gościnnie pojawiliśmy się na zlocie mopsików :)
Było cudownie, pieski były przeurocze, a Aqua bardzo chętnie ganiała za - wbrew pozorom - zwrotnymi kluskami :)

W związku z tym, że zlot odbywał się na placyku wyposażonym w elementy toru agility oczywiście chcieliśmy sprawdzić jak Aqua sobie poradzi.. nie musieliśmy jej specjalnie prosić, bo jak tylko je zobaczyła sama zaczęła ze wszystkich korzystać :)

Bardzo się ucieszyłam, jak zobaczyłam jej radochę kiedy mogła przeskoczyć hopkę czy wbiec na kładkę :) Już od dawna domyślałam się, że właśnie w agility Aqua będzie czuła się bardzo dobrze :)
Czas zatem rozejrzeć się za torem i wybrać się na pierwszy trening... :)

Filmik jest oczywiście amatorski, uwiecznił pierwsze, radosne kroki Aquy na a'la torze :)



niedziela, 4 stycznia 2015

Postanowienia na 2015 rok

CZĘŚCIEJ PISAĆ J

Bierzemy się porządnie za OBI 
– drukujemy listę standardów i działamy.

Frisbee – seminarium. 
Jedziemy nauczyć się jak prawidłowo rzucać i łapać z wyskoku krążki (jeśli do tego czasu sama się nie nauczę ;))

Egzamin z dogoterapii 
– przygotowujemy się pełną parą do egzaminu, który zdajemy na piąteczkę ;)

Wystawy 
– odkopujemy metrykę, wyrabiamy rodowód i pindrzymy się na pierwszą wystawę J


1 miesiąc = 1 SUPER SZTUCZKA. 
Raz na miesiąc chcemy wyuczyć się jakiejś fajowej sztuczki, czyli cały miesiąc dłubania i kształtowania by uzyskać SUPER SZTUCZKĘ J

i UWAGA – tutaj obiecana NIESPODZIANKA! 
Podsyłajcie nam pomysły na super sztuczki w wiadomościach prywatnych –  co miesiąc wybierzemy jedną, którą będziemy dla Was prezentować ze specjalną dedykacją dla pomysłodawcy J
My zaczynamy i wymyślimy coś na styczeń, a w międzyczasie czekamy na Wasze propozycje J

Wygrać jakiś konkurs fejsbukowy
 – przynajmniej jeden!

Udział w zawodach dla żółtodziobów 
– zobaczymy co nam będzie dobrze szło i gdzie będzie po drodze J Może zerówka w OBI?

Planujemy koleżankę dla Aquy pod koniec roku.. :)

Aktywnie spędzamy rok!
A Wy? :)

czwartek, 1 stycznia 2015

Wspominki 2014 :)

Przypominamy jak to było kiedy..

.. Aqua miała 2 dni (zdjęcia z rodzeństwem) :)

Aqua od lewej
Aqua druga od prawej
... 3 tygodnie :)



.... 5 tygodni :)






... 7 tygodni :)


....w drodze do domu :) (najszczęśliwszy dzień w roku!)


... pierwszy dzień w nowym domku :)



... i tak sobie szło tydzień po tygodniu...


8 tygodni :)


10 tygodni (z koleżanką Taylą :))

11 tygodni :)


..a tu gdy była 13-tygodniowym maluchem :)


... pierwsza podróż PKS-em (3,5 miesiąca)



...przedszkole :) prawie 5 miesięcy


....tutaj nasza Panna pierwszy raz miała styczność z większą ilością dzieci i brała udział w socjalizacji na Pikniku pod Platanami w Szczecinie - 5 miesięcy :)




.... 6 miesięcy :)


... 7 miesięcy :)



... a tak było kiedy miała 9 miesięcy :) - trening  



....11 miesięcy :)
na baaaardzo nudnym wykładzie w szkole :)

po wykładzie w domku :)

.... a tak Aqua wygląda dziś :)



Taki tam nasz rok 2014 :)

*Większa część dodanych zdjęć nie jest naszego autorstwa i została zrobiona przez hodowcę i naszych znajomych, za co serdecznie dziękujemy!

Podsumowanie roku


Wiem, że trochę późno, ale tak w skrócie chcielibyśmy podsumować pierwszy wspólny rok, a więc miniony 2014.

Zacznijmy może od tego, że wraz z początkiem roku plany były inne. Miałam ustabilizować swoją sytuację zawodową a przy okazji przygotować się do przyjęcia pod dach swojego pierwszego, własnego psiego przyjaciela, którego z czasem przygotuję do pracy w dogoterapii. Nie byłam do końca pewna, czy będzie to aussik, jednak stwierdziłam, że mam jeszcze trochę czasu do podjęcia tej decyzji.

Na początku lutego, znajoma hodowczyni podesłała mi informację, że w hodowli Preeminent Line są piękne szczenięta na sprzedaż, a między nimi jest dokładnie taka suczka, jaką sobie wymarzyłam - świetny temperament, dłuższy ogonek, maści blue merle z dużymi białymi znaczeniami na pyszczku i przednich łapkach. Spodobała mi się, ale.. była zarezerwowana. Była też druga suczka merle, która to już miała krótki ogonek i mniej bieli. Wiecie co? Zakochałam się w niej :) Po rozmowie z hodowcą podjęliśmy decyzję, że musimy ją mieć :)
Pojechaliśmy spotkać się z hodowcą w połowie drogi i odebraliśmy naszą wymarzoną sunię - Preeminent Line Plaything. Daliśmy jej na imię "Aqua".

Na początku miałam (jak się okazało) zerową wiedzę na temat szkolenia psów. Wybraliśmy się więc z Aquą do Szczecina na Psie Przedszkole, organizowane przez szkołę Pies Potrafi, która to współpracuje ze Stowarzyszeniem Po To Jestem - tym, w którym robiłam kurs z podstaw dogoterapii.

Dzięki uczestnictwu w Przedszkolu nauczyłam się podstaw pracy z psem, ale nie tylko. Im Aqua była większa, chciałam coraz więcej - mała szybko się uczyła a ja nie chciałam zostać w tyle, więc wyposażyłam się w literaturę i czas spędzony na szperaniu w Internetach i wypytywaniu różnych szkoleniowców i osób pracujących z psami o wiele rzeczy związanych z problemami wychowawczymi, technikami pracy.
 Po pewnym czasie wypracowałam sobie swój własny system pracy z psem, oparty na pozytywnych wzmocnieniach i więzi pies-opiekun. Pomagałam niektórym znajomym z ich psami, w ten sposób nabierałam doświadczenia w pracy nie tylko ze swoim psem, ale także innymi. Tak sobie ćwiczyłyśmy różne sztuczki, posłuszeństwo i ogólnie pracowałyśmy nad wspólną więzią przez większą część roku. 
Miałam również stały kontakt z Prezesem Stowarzyszenia i zdawałam mu co jakiś czas relację z tego, co wypracowałyśmy.

Kiedy Aqua miała kilka miesięcy, pojechaliśmy do Szczecina na wstępne oględziny psa przez Prezesa w kierunku dogoterapii - Aqua spodobała się wszystkim na zebraniu i z tą pozytywną myślą wróciłyśmy do domu dalej nad sobą pracować.

Nie obyło się oczywiście bez krytycznych momentów w wyniku dorastania Aquy - w wieku ok. 7 miesięcy przed pierwszą cieczką stała się nieznośna i nie nadawała się  na treningi. Na szczęście miesiąc po zakończeniu cieczki Aqua wróciła do dawnej formy i znów mogłyśmy wspólnie pracować.

Jakiś czas później pojechałyśmy na sprawdzian w praktyce - wzięłyśmy udział w zajęciach z dziećmi i pokazałyśmy co potrafimy :) To miało również zadecydować, czy idziemy dalej w szkolenie typowe pod dogoterapię, czy też z różnych względów jesteśmy już zdyskwalifikowane z takiej pracy. Aqua sprawdzian przeszła pomyślnie, pięknie się sprawowała i mogłyśmy przystąpić do dalszego szkolenia.

Niestety na drugich takich zajęciach Aqua nie umiała się skupić i zajęcia poszły nam słabo. Było to prawdopodobnie spowodowane moim stresem, który wynikał z chęci wypadnięcia jak najlepiej.. Dodatkowo Aqua, wcześniej bawiąc się z innymi pod moją nieobecność została nauczona szczekania przy pracy, co ciężko nam było skorygować - jak na złość wyszło to również na zajęciach, kiedy próbowała wymusić nagrody szczekaniem.

Po tych nieudanych zajęciach wzięłyśmy się ostro za treningi posłuszeństwa i oduczanie natręctwa, jakim było nadmierne wydawanie przez nią głosu.

Póki co cały czas pracujemy, aby móc się poprawić na następnych zajęciach, które odbędą się w styczniu - jak poszło, na pewno napiszemy :)

Co do sytuacji zawodowej - dzięki treningom z Aquą, zaraziłam się miłością do psów do tego stopnia, że zaczęłam pracę w szkole dla psów, w której sama zaczynałam. Ta przygoda rozpoczęła wiele różnych przedsięwzięć związanych ze zwierzętami i moim własnym rozwojem, co wiele w moim życiu zmieniło. Czasem jedna decyzja może wbrew pozorom zmienić więcej, niż nam się wydaje :)

Dla Aquy ten rok jest pod znakiem nowego domu, dorastania i kreowania przyszłości. Dla mnie był bardzo.. intensywny, zaskakujący i budujący. Teraz pozostało nam dalej piąć w wzwyż, zdobywając powoli górki, a potem szczyty. Bo praca w pasji to najwspanialsze, co może spotkać nie tylko człowieka ale i psa.

Szczęśliwego Nowego Roku, niech będzie dla Was choć w połowie tak motywujący jak dla nas ten miniony 2014 :)

środa, 1 października 2014

Test produktów O'Canis - część I


Dzień dobry wszystkim!

Przygotowałyśmy dla Was I część obiecanego testu produktów od O'Canis. Przypominamy, że jest to nagroda dla Aquy za wyróżnienie w konkursie organizowanym i sponsorowanym przez O'canis Polska, za co serdecznie raz jeszcze dziękujemy :)


Na początek przedstawimy listę produktów, które otrzymałyśmy. Są to:

1. Mokra karma O'Canis Bażant z Marchewką 2 x 400 g
2. Ciastka O'Canis Kosteczki z Koniną 500 g
3. Danie instant O'Canis Makaron Błyskawiczny z Dziczyzną 1 kg
4. Stek O'Canis Highlander Beef Wołowina 90 g
5. Przekąska O'Canis Hot-Dog z Wołowiny 70 g
6. Kości strusia XL - 2 sztuki
7. Sucha karma Premium O'Canis Konina & Ziemniaki 1 kg
8. Mieszanka O'Canis Koza 50 g
9. Cygaro O'Canis Dziczyzna 19 cm
10. Cygaro O'Canis Struś 30g
11.Cygaro O'Canis Wołowina 20g
12. Cygaro O'Canis Bażant 19 cm

Większość z tych produktów jest dostępna w różnych wariantach smakowych, link do sklepu znajdziecie tutaj i na końcu artykułu.

W dniu dzisiejszym chciałam zająć się pozycjami 1-5. Niestety przez moją nieuwagę, Aqua dorwała się do torby z otwartymi smakowitościami i poczęstowała się sama całym stekiem i hot-dogami. Jeśli chodzi o walory smakowe, Młoda samodzielnie wzięła sprawy w swoje zęby - to chyba najbardziej miarodajna i wymowna opinia, ale wcześniej, przy zdjęciach, miałam jednak czas na obmacanie, obwąchanie i obejrzenie tych produktów, dlatego mimo wszystko poruszę także kwestię tych dwóch nagród w obu częściach testu ;)

Mokra karma O'Canis Bażant z Marchewką

Pierwszym prezentem, który omówimy, jest standard dostępny na rynku od lat, czyli puszka z mokrą karmą.
Powiem szczerze, że jak do wszystkich puszek podeszłam do niej bardzo sceptycznie. Jak wiadomo większość takich produktów to zwykłe świństwa, odpowiedniki naszych fast-foodów lub gorzej. Zazwyczaj w składzie mają pszenicę i inne zbędne lub alergizujące wypełniacze, czy substancje uzależniające, a jeśli pojawi się coś "mięsnego" są to zwykle "produkty pochodzenia zwierzęcego", czyli zwyczajnie odpadki po przemysłowej obróbce zwierzęcej.

Bardzo, ale to bardzo zaskoczył mnie skład puszki od O'Canis.

Sami zobaczcie:
- mięso z bażanta(84%)
- marchewka (10 %)
- gryka (4 %)
- szarłat (2 %)
- suszone śliwki (2%)

Przez chwilę aż ciężko mi było uwierzyć, że w ogóle na karmę w puszce może składać się tyle mięsa bez zbędnych dodatków, sztucznych spulchniaczy i reszty tablicy Mendelejewa. Same naturalne składniki.

Jak tylko otworzyłam puszkę, zrozumiałam, że faktycznie jest jak na etykiecie!
 Pięknie zmielone mięsko, widać było w nim spore kawałki śliwek, dużo marchewki, coś o konsystencji kaszki (nie wiem, czy była to kasza gryczana czy może nasiona amarantusa) i odrobinę zieleninki. A zapach... aż sama miałam ochotę spróbować!

Oczywiście nasz tester wyczyścił miskę do cna, jeszcze dobre 2 minuty po zjedzeniu słychać było jak tłucze miską o podstawkę wylizując ją dokładnie :)

W jakiej gramaturze producent oferuje naszym czworonogom takie zdrowe dania? 200, 400 i 800 g, więc porcje optymalne dla każdej wielkości psa.

Cena za puszkę kształtuje się następująco:
200 g - 6,80 zł
400 g - 11,50 zł
800 g - 17,00 zł

Jeśli ktoś chce karmić psa zdrową i naturalną mokrą karmą bez zabawy w komponowanie i przyrządzanie BARF-u może śmiało wybierać ten produkt - wg mnie cena jest adekwatna i do jakości i do wygody - świeżo, czysto, szybko i baaaardzo smacznie :)

Ciasteczka O'Canis Konina

Zachęcona świetną zawartością puszki, do ręki wpadły mi ciasteczka z koniną. Troszkę się zawiodłam, ponieważ faktycznie nie są to ciastka z koniny tylko z koniną. Jest w tym subtelna różnica, ponieważ na pierwszym miejscu w składzie znajduje się pozycja "zboża", dopiero na drugiej już nie "konina", jak sugeruje nazwa, a "mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego (konina)", na końcu zaś "oleje i tłuszcze roślinne".
Ciasteczka są nagrodą, często podawaną psu drobnostką i powinna ona być wyprodukowana przede wszystkim z mięsa, a później ewentualnie z innych składników uzupełniających.

Porównanie ciasteczek
Na rynku mamy jednak wiele ciasteczek niewiadomego pochodzenia, które najczęściej składają się ze zbóż (lub ich odpadów) i nie mają żadnych dodatków mięsa, za to zawierają sztuczne barwniki i aromaty wzmacniające smak i zapach. Tutaj nie znajdziemy sztucznizny, a produkt jest w 100% naturalny - poszperałam w internecie i znalazłam informację, że wykonano je wyłącznie ze zboża ciemnego i koniny, co w cenie 10 zł za pół kilograma smaczków można na spokojnie przegryźć :)
Ciasteczka występują również w gramaturze 200 g w cenie 4,30 zł.

Jeśli chodzi o wielkość kostek - jak dla nas idealna, na zdjęciu porównanie - od lewej popularne ciasteczko maślane, po prawej ciasteczko O'Canis.

Makaron Błyskawiczny z Dziczyzną

A cóż to takiego jest? Tak po prostu.. zupka.. ale nie chińska :)
No, może po części... ale nie do końca, bo składa się z makaronu baaaardzo przypominającego tego w zupkach z Radomia, ale sprzedawca zapewnia, że jest to prawdziwy, drobno zmielony makaron.

Dokładny skład:
- makaron 66 %
- mięso z dziczyzny 30 %
- marchewka 3 %
- suszona pietruszka 1 %

Makaron przed zalaniem
Na zdjęciu widać duże kawałki dziczyzny, niezbyt pięknie to pachnie, ale rzeczywiście jest to suszona dziczyzna, jak się przyjrzeć dokładniej widać też pozostałości po sztywnej sierści na niektórych kawałkach. Widać też, że faktycznie najwięcej w tym makaronu. Pojawia się również odrobina marchewki i pietruszki, która pięknie rozsypała się po całym opakowaniu.
Sposób przygotowania:
Zalać ciepłą wodą i zostawić do napęcznienia na max. 15 min.

Jak napisali tak zrobiłyśmy, Aqua nie mogła się doczekać aż dostanie szamkę (średnio przyjemny zapach suszonego dzika z pewnością się do tego bezpośrednio przyczynił), a mi pozostało obserwować kiedy makaron dobrze spęcznieje bym mogła go spokojnie podać.
Sęk w tym, że nie było napisane w jakich proporcjach należy te porcje zalewać. Ja zalałam więc jedynie troszkę powyżej poziomu makaronu lekko tylko zamaczając mięso, tym samym makaron wyszedł mięciutki, trochę zyskał na objętości, a mięso - al'dente. Kiedy Aqua przystąpiła do posiłku słychać było zabawne chlapanie makaronu i chrupanie suszków. Zjadła oczywiście ze smakiem.

Wydaje mi się, że to danie można również przygotować zalewając całą porcję po ostatni wierzchołek
mięsa i poczekać trochę dłużej, aby wszystko dobrze zmiękło, wtedy przekąska byłaby dobra również dla psów z problemami stomatologicznymi i żołądkowymi.

Mieszanka po zalaniu i spęcznieniu
Właśnie, przekąska. Ze względu na niewielką zawartość mięsa - choć bardzo dobrej jakościowo i odżywczo dziczyzny - w stosunku do mało wartościowego wypełniacza w postaci makaronu, nie powinno być to traktowane jako podstawa w psiej diecie, a jedynie w jako dodatek lub lekki, ale sycący posiłek, podawany dla urozmaicenia od czasu do czasu.

Cena? 13 zł za kilogram mieszanki, czyli za prawie 700 g makaronu i ok 300 g suszonej dziczyzny. Za samą suszkę różnego rodzaju mięsa i podrobów suszonych z O'Canis w gramaturze 200 g zapłacimy 8-12 zł, więc tak czy owak - opłaca się :)

Stek O'Canis Highlander Beef Wołowina 

Nasza pierwsza "strata" :) O smaku rozpisywać się nie będę. Aqua przy robieniu zdjęć dostała jeden kęsik na spróbowanie i stwierdziła, iż tak jej to smakuje, że sama sobie weźmie resztę - a co!

Stek HB Wołowina, to nic innego jak 100% suszona wołowina. Subiektywnie piękniej pachnie od dziczyzny opisanej wyżej. Powodem może być fakt, że jest to mięso w czystej postaci, prawdopodobnie zmielone, "nadmuchane" powietrzem i sprasowane, a następnie pięknie wykrojone w smakowite rządki.

Taki pokarm ma same plusy - jest to mięso, a więc podstawowy składnik diety psowatych. Czyli najbardziej pełnowartościowy i pożądany przez świadomych właścicieli psów produkt.

To podstawa do następnych plusików, czyli możliwości jego wykorzystania.
Podany jako samodzielna porcja do gryzienia, z pewnością pozytywnie wpłynie na stan zębów naszego pupila, a pieski lubiące długie przeżuwanie odciążą nas z potrzeby skupienia na ich naszej uwagi na jakiś czas :)

Takie suszone mięso można także podzielić i stworzyć mieszankę z innymi składnikami, dzięki temu za każdym razem może powstawać inna "potrawa" dla naszego pupila. Równie dobrze sprawdzi się jako drobniejsza przekąska między posiłkami jak i świetny, aromatyczny motywator podczas szkolenia, a podzielony na drobniejsze kawałki, stanie się smaczną nagrodą. Stek można bowiem łamać, rwać, kroić, kruszyć, ponieważ ma bardzo ciekawą konsystencję - ni to wafel, ni pianka czy suchar.

Produkt idealny? Według mnie tak. No dobrze, dobrze, wszystko pięknie, ładnie.. ale jaka jest cena tego "cuda"?

Uwaga: 90 gram kosztuje... 9,95 zł! Jak dla mnie - rewelacja!
Ze względu na pęcherzyki powietrza wydaje się, że jest tego więcej, dzięki temu np. podczas skarmiania na szkoleniu przy dużej ilości drobnych porcji nie obciążymy specjalnie żołądka psa. Mimo, iż waży tylko 90 g, jest to spory kawałek suszonego mięcha bardzo dobrej jakości.

O zjedzonych już hot-dogach, a także o strusich kościach i suchej karmie opowiemy w części II, a cygarka zostawimy na koniec.


Pełną ofertę produktów O'Canis znajdziecie pod adresem Karma dla psa - O'Canis Polska
Ceny podane w artykule są cenami tego samego oficjalnego sklepu.

Do zobaczenia!